Ale tu się u mnie znowu przerwa dłuuuga zrobiła... Miałam być za 2 tygodnie ale niestety życie jest życiem i wyszło 3...
Nie będę Was zanudzała opowiadaniami o moich problemach :) póki co wszystko się wyprostowało i jest ok :) Jedna nauka mi została mojego urlopu - NIE PLANOWAĆ - bo z planów prawie nic nie wychodzi. Jak się nie planuje to mniej szkoda tego co miało być a nie ma bo się nie da, albo są sprawy ważne i ważniejsze i niestety te ważniejsze nigdy do przyjemnych nie należą...
Oj jakaś pechowa jestem...
Dobrze że już po urlopie :)
Oczywiście nie wszystko co chciałam zrobiłam bo nie było czasu/możliwości. Ale mogę się pochwalić, że rodzicom bardzo się podobało i to jest dla mnie najważniejsze :)
Sala - remiza, w stanie takim sobie na szczęście wyłożona białymi panelami ;)
Miało być po wiejsku, więc zrobiłam troszkę pomponów z z bibuły i rozetek, zrobiłam napis i wazoniki i świeczniki ze słoików, a te pomarańczowe dodatki i gałęzie niestety musiały zostać bo były na stałe przymocowane :(
Pokaże Wam po prostu zdjęcia i same ocenicie jak to wyszło :)
Wazoniki i świeczniki :)
A tak to mniej więcej wyglądało :)
A wieczorem był tort, który robiła moja młodsza siostra :)
...i tańce do rana ;)
To tyle mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)
Pozdrawiam
A.